piątek, 7 czerwca 2013

Mezzo Norma? Tak!



Przyznaję, kupiłam tę płytę z ciekawości. I wczoraj przez cały dzień nic, tylko porónywałam z nagraniami, które mam od dawna, i do których t ak się przyzwyczaiłam, że trudno mi sobie wyobrazić Normę zaśpiewaną nie przez sopran. Odtwarzały tę partię Maria Callas czy Joan Sutherland (mówię o płytach, które mam) i są to wybitne  kreacje. Wiem, że śpiewała Normę Edita Gruberova, Beverly Sills czy June Anderson. Wszystkie są sopranami, stąd też pomysł żeby Norma była mezzopranem wydał mi się na tyle dziwaczny, że postanowiłam nie oszczędzać 67 złotych.
Odebrałam ją przedwczoraj. To nagranie studyjne, więc wyczyszczone ze wszystkich niedoskonałości i głos Cecilii brzmi bardzo dobrze. Ale najbardziej zaintersowało mnie to, co jest napisane w buklecie - takiej opery chciał Bellini, który komponując Normę pisał ją dla konkretnej śpiewaczki - Giuditty Pasty. W tym miejscu trzeba Bartoli wierzyć na słowo, że jej głos był odpowiednikiem dzisiejszego mezzosopranu. Coś jednak jest na rzeczy. Wszystkie źródła określają Pastę jako soprano sfogato czyli sopran, który z równą łatwością daje sobie radę z tessyturą sopranową jak i kontraltową. Dlatego śpiewała wszystko - i Annę Bolenę i Tankreda (na zdjęciu).
No więc Bartoli postanowiła zaśpiewać Normę. Do nagrania zaprosiła: jako Adalgisę - koreński sopran koloraturowy Sumi Jo (w prapremierze opery śpiewała ją Giulia Grisi), jako Pollione - amerykańskiego tenora "rossiniowskiego", Johna Osborna (podczas prapremiery śpiewał go Domenico Danzelli). Po raz pierwszy mezzzopran zaśpiewał Normę i po raz pierwszy wykonana została w całości na instrumentach z epoki. Orkiestra, która towarzyszy śpiewakom to La Scintilla Giovanniego Antoniniego. Uwielbiam Marię Callas i jej Norma (mam trzypłytowe zremasterowane nagranie pod Tulio Serafinem, gdzie Assolucie partnerują Ebe Stignani i Mario Filippeschi) będzie dalej moją ulubioną, ale podoba mi się też ta mezzo Norma! Jest bardziej wiarygodna, bardziej współczesna, rozumiem jej miłość do dzieci i nienawiść jednocześnie, za wiarołomstwo ich ojca. I sumi Jo, i John Osborn są w tym nagraniu w świetnej formie. Wierzę kiedy Pollion zakochuje się w Adalgisie, choć nie popieram jego zdrady, i wierzę kiedy Adalgisa błaga bogów, żeby jej miłość przetrwała wszystkie przeciwności. Podoba mi się kontrast między głosami Cecilii Bartoli i Sumi Jo. Chyba wolę go niż kontrast między wielkim, dramatycznym sopranem Joan Sutherland i mezzosopranem Marilyn Horne. Myślę, że to dobrze, że dostaliśmy kolejną Normę, że Bartoli zachciało się ją zaśpiewać, dzięki czemu ona i Antonini pochylili się nad starymi rękopisami, że wybrała tych, a nie innych partnerów.  Dostaliśmy współczesną historię o zdradzie i karze za nią. Chciałabym, żeby ta Norma rozpoczęła też życie sceniczne, nie tylko koncertowe, choć wykonanie w Salzburgu wzbudziło taki entuzjazm.  Każde pokolenie zasługuje wszak na własną wersję wielkich oper.
Posłuchajcie jak Cecilia Bartoli śpiewa "przebój" z Normy, arię Casta Diva.
Na początku arii widzimy portret Giuditty Pasty, potem zdjęcie samej Bartoli: 


i ta sama aria w wykonaniu Marii Callas:
 
 

Zdjęcia: Wikipedia
Filmy: youtube.com

2 komentarze:

  1. Joasiu
    Jesteś operową Skarbnicą. Weszłam i właściwie nie mam ochoty wychodzić. Nie przypuszczałam że Twój blog jest już taki bogaty. Bogaty jak sama twórczość operowa.- piękne głosy i super teksty a jak ciekawe i dobrze się czytają!. Na razie przeczytałam tylko trzy, ale będę wchodzić, to pewne i dokształcać się...Pozdrawiam:)) Ula

    OdpowiedzUsuń
  2. E tam, e tam! Nie jestem skarbnicą tylko melomanem niedzielnym, którego interesuje każda muzyka, ze szczególnym naciskiem na klasyczną. Ale lubię też jazz i dobrą rozrywkową i rhytm and blues.
    O tym wszystkim chcę pisać. Nie tylko o operze. Ale cieszę się bardzo i bardzo dziękuję!!!

    OdpowiedzUsuń