wtorek, 21 stycznia 2014

DUDAMEL, LA SCALA I MEZZO W HOŁDZIE CLAUDIO ABBADO





















Gustavo Dudamel, who will be dedicating the January 22 (Wednesday) scheduled performance of the Berlioz Requiem (with the Simón Bolívar Symphony Orchestra of Venezuela and the Orchestre Philharmonique de Radio France, ARTE Live Web, 21:00pm CET) from the Cathedral of Notre Dame in Paris to the memory of Maestro Abbado, stated:

“Claudio Abbado will always be part of the exalted group of geniuses in the history of the arts. His end...less generosity and love touched me at a very early age and will be always one of the most valuable treasures in my life. It was not only me personally but more importantly our Sistema Nacional de Orquestas Juveniles e Infantiles de Venezuela that he embraced as his family. He gave to us his sincere love and his profound wisdom. On behalf of my colleagues and of Maestro Abreu, I would like to pay an eternal tribute to our beloved Maestro Abbado, with the faith that his spirit and his inspiration will be always with us.
 
UWAGA: transmisja live na kanale Arte jutro o godz.21.00

W poniedziałek, 27 stycznia o godz. 18.00 hołd Claudio Abbado odda La Scala, której szefem był w latach 1968 do 1986. W zeszłym roku wrócił, by poprowadzić koncert, którego solistą był obecny dyrektor artystyczny opery, Daniel Barenboim (pisałam o tym na blogu). Więc w poniedziałek, w pustym teatrze, w którym będą otwarte wszystkie drzwi zabrzmi pod Barenboimem Marsz Żałobny (Alegro Assai) z III Symfonii Beethovena Eroica. Mediolańczycy będą mogli oddać hołd Abbado na placu przed operą.

Wreszcie mezzo, muzyczny kanał telewizyjny uhonoruje Claudia Abbado w najbliższą niedzielę, 26 stycznia o godz. 20.30 II Symfonią Mahlera, Zmartwychwstanie pod jego batutą, ponieważ - jak deklaruje - pamięć o nim i jego muzyka nie umrze nigdy. 

 
 

 zdjęcia: z prywatnych zbiorów Daniela Barenboima i Gustavo Dudamela
 zamieszczone na ich profilach na Facebooku
wideo - youtube.com
 
 

czwartek, 10 października 2013

Tanti Auguri Maestro Verdi! Requiem na urodziny

 
Czy tak wyglądał Verdi kiedy pisał Requiem? Nie wiem, ale podoba mi się
A to portret bardziej oficjalny. Takiego Verdiego znamy 
 To pewnie nie jest najlepszy prezent urodzinowy, ale ta płyta błaga o to, żeby o niej napisać. Jeśli nie dziś, to kiedy? A życzenia dla Maestra mam najlepsze. Lubię jego opery (prawie wszystkie), niektórych słucham po wiele razy i lubię jego Requiem. choć zawsze przejmuje mnie grozą. To przecież msza żałobna, błaganie, żeby Bóg przyjął duszę zmarłego do nieba. W tym konkretnym przypadku duszę zmarłego poety i pisarza Alessandra Manzoniego, przyjaciela kompozytora. Pierwsze wykonanie Requiem odbyło się w pierwszą rocznicę śmierci Manzoniego, 22 maja 1874 roku w kościele San Marco w Mediolanie. Czworo solistów, podwójny chór, orkiestra - nic dziwnego, że trudno je pomieścić w kościele  Tu trzeba katedry, bazyliki. I żałobnicy z trudem by wytrzymali półtoragodzinny utwór. Nic dziwnego, że Requiem wykonywane jest na estradach, ale są to estrady całego świata. Każdy wybitny dyrygent ma je w repertuarze, wielu pracowało nad nim wielokrotnie, usiłując wydobyć z Requiem maksimum prostoty i duchowości. Że to niemożliwe? A jednak się udało. W mojej płytotece jest przynajmniej kilka (jeśli nie kilkanaście) różnych wykonań tego arcydzieła Giuseppe Verdiego. Przybyło kolejne, bo jakże mogłabym nie kupić takich solistów, takiego chóru i takiej orkiestry. Wprawdzie poprzednie nagranie Barenboima z Chicago Symphony Orchestra powinno mnie zniechęcić tak było operowe i bombastyczne, mimo fantastycznych solistów - Placido Domingo, Waltraud Meier, Alessandry Marc i Ferruccio Furlanetto. Ale od tamtego czasu minęło 13 lat i to Requiem, które kupiłam, przyznaję, dla Anji Harteros i Jonasa Kaufmanna, a też dla wspaniałego chóru La Scali, jest zupełnie inne. Daniel Barenboim buduje tym razem emocje, o jakie (znając poprzednie nagranie) byśmy go nie podejrzewali. Tam gdzie trzeba, jest skupiony i przyciszony, wspaniale panuje nad frazą. Chór i soliści to klasa sama dla siebie. Znamy chór La Scali, nie bez kozery uważa się go za najbardziej verdiowski na świecie, ale dźwięki jakie wydobywa w tym nagraniu, natchnione i czyste - nie mam słów podziwu dla Bruno Casoniego, który go przygotował. Wśród solistów prym wiedzie Jonas Kaufmann. Ingemisco w jego wykonaniu nie potrafię porównać z niczym, co słyszałam wcześniej; Anja Harteros, jego partnerka w wielkich verdiowskich przedstawieniach Don Carlo czy Trubadurze, śpiewa Libera me tak, że wierzę w każde jej słowo. Trzeci z wielkiej czwórki, najpiękniejszy głos basowy na świecie, Rene Pape - ach gdybyście usłyszeli jego Mors stupebit... Elina Garanca, która dopełnia ten kwartet śpiewa poprawnie i czysto, ale nie słychać w jej śpiewie żadnych emocji. Szkoda, bo byłoby to niemal idealne Requiem.
Chyba sobie kupię dvd z tym nagraniem.
A Maestro Verdiemu życzę na okrągłe urodziny, żeby jego opery ciągle nas zachwycały, żeby reżyserzy ich nie psuli za bardzo i żeby dyrygenci odkryli w Requiem to, co jeszcze zakryte.
Tanti Auguri, Maestro Verdi!
 
 
 
 
 
 
zdjęcia: Wikipedia
filmy: youtube.com

wtorek, 8 października 2013

Żegnaj Patrice Chereau

 
Patrice Chereau nie żyje.
Wiem o tym od wczoraj i chociaż wiadomość była pewna, ja jednak, jak dziecko wierzyłam, że przez noc wszystko się odwróci, i że Patrice wciąż będzie reżyserował filmy i opery, że może jeszcze coś zagra (był przecież również aktorem)...
Tak niedawno był tegoroczny festiwal w Aix-en-Provence i wielka Elektra w jego reżyserii, o której pisałam na tym blogu...
Miał 68 lat. Umarł na raka gardła. Niech spoczywa w pokoju.
 

środa, 2 października 2013

Wozzeck i nie tylko on


Już w niedzielę, 6 października, dzień po wielkich emocjach inaugurującej transmisje Met HD opery Piotra Czajkowskiego Eugeniusz Oniegin (po raz pierwszy w historii dwóch Polaków zainaugurowało nowy sezon w Metropolitan Opera: Mariusz Kwiecień w partii tytułowej i Piotr Beczała jako Leński), pierwsza z internetowych transmisji z Bayerishe Staatsoper. Jako tytułowy Wozzeck w operze Albana Berga wystąpi Simon Keenlyside. Oto pełna lista transmisji BS w sezonie 2913/2014:
6 października 2013: Wozzeck, Dyrygent: Lothar Koenigs, reżyser: Andreas Kriegenburg; śpiewają: Simon Keenlyside, Angela Denoke.
1 grudnia 2013: Kobieta bez cienia (Die Frau ohne Shatten). Nowa produkcja. Dyrygent: Kirill Petrenko, reżyser: Krzysztof Warlikowski; śpiewają: Johan Botha, Adrianne Pieczonka, Deborah Polaski, Wolfgang Koch, Elena Pankratova.
28 grudnia 2013 Moc przeznaczenia (La forza di destino) Nowa produkcja. Dyrygent: Asher Fisch, peżyser: Martin Kušej; śpiewają: Anja Harteros, Jonas Kaufmann, Ludovic Tézier



15 lutego 2014 Łaskawość Tytusa (La clemenza di Tito): New production. Dyryguje: Kirill Petrenko, reżyseria: Jan Bosse; śpiewają: Kristīne Opolais, Toby Spence, Tara Erraught.
15 marca 2014 Bajadera (La Bayadere), choreografia: Marius Petipa/Patrice Bart; tańczą: Lucia Lacarra i Marlon Dino.
31 maja 2014 Żołnierze (Die Soldaten), Nowa produkcja. Dyrygent: Kirill Petrenko, reżyser: Andreas Kriegenburg; śpiewają: Barbara Hannigan, Michael Nagy, Endrik Wottrich.
21 czerwca 2014 Balety Rosyjskie w choreografii Bronislawy i Wacława Niżyńskich i Michała Fokina.
28 czerwca 2014 Wilhelm Tell (Guglielme Tell), Nowa produkcja. Dyrygent: Dan Ettinger, ieżyser: Antú Romero Nunes; śpiewają: Michael Volle, Bryan Hymel, Günther Groissböck.
27 lipca 2014 Orfeusz (L’Orfeo). Nowa produkcja. Dyrygent: Ivor Bolton, reżyser: David Bösch; śpiewają: Christian Gerhaher i Anna Bonitatibus.
Przedstawienia zaczynają się o godz. 19.00 Transmisje - mniej więcej na kwadrans wcześniej. Warto też wcześniej sprawdzić komputer, na którym będziemy oglądać transmisję. Można to zrobić na stronie: www.bayerischestaatsoper.de/tv (jest link do strony po angielsku).
I jeszcze uwaga dla tych, co pierwszy raz - Bayerische Staatsoper  jest otwarta na tzw. regietheater. Jednak każda z jej oper wystawiana jest z pełnym poszanowaniem partytury. Czasem jest to naprawdę reżysersko i scenograficznie jazda bez trzymanki, ale warto ten teatr oglądać. Choćby po to, żeby wiedzieć, że za nim nie przepadamy. Ja na pewno obejrzę Wozzecka, Moc przeznaczenia (Harteros, Kaufmann i Tezier - trudno o lepszą obsadę) i na pewno Orfeusza, bo Christiana Gerhahera słyszałam do tej pory tylko jako wykonawcę pieśni. Bardzo też jestem ciekawa Żołnierzy. No i Balety Rosyjskie. W Popołudniu Fauna nie zatańczy wprawdzie Niżyński, ale to on jest współtwórcą choreografii.
zdjęcia - Wikipedia, the free encyclopedia


środa, 25 września 2013

Domingo, Netrebko, Kaufmann

 
Nie umiałam sobie poradzić z tymi trzema płytami. Jakbym była jurorem w jakimś zwariowanym konkursie piękności, w którym nie zgadza się nic - ani wiek, ani płeć, ani barwa głosu. Wszystkie trzy są ze mną na co dzień. Słucham ich w autobusie, czekając na przyjaciółkę, idąc do sklepu, czytając książkę. Skasowałam prawie wszystko z odtwarzacza (prawie, bo jest w nim ciągle Requiem Mozarta pod Barenboimem, ale to zupełnie inna historia) i słucham Verdiego w wykonaniu człowieka, z którym dorastałam, na którym uczyłam się opery, którego płyty przywoziłam zza granicy (zamiast butów i ciuchów), albo zdobywałam na miejscu; tenora, którego wielbię od paru lat, choć staram się być krytyczna i największego współczesnego sopranu, stuprocentowej diwy, choćby się nie wiem jak od tego odżegnywała.
Placido Domingo. Co za kariera, jaka wszechstronność. Jest mi naprawdę wszystko jedno - jeśli uważa, że jest teraz barytonem, nie będę zaprzeczać. Trzymam w ręku jego płytę z barytonowymi ariami z oper Verdiego. Czy mi się podoba? Co za pytanie! Nie jestem obiektywna, to prawda. Wiem że ma 72 lata i jego głos stracił dawny blask, ale ileż zyskał - wspaniałą średnicę i przepiękne dolne rejestry, kiedy już nie musi sięgać górnego C, wspaniale sobie radzi z górnymi tonami przeznaczonymi dla barytonów. A każdemu tenorowi życzę śpiewania tak długiego i w tak świetnej formie. Pamiętam jak go po raz pierwszy zobaczyłam na scenie. To była Rycerskość wieśniacza i Pajace w reżyserii Franka Zefirellego. Nigdy nie zapomnę wrażenia jakie zrobiły na mnie te filmy. Patrzyłam na nie jak urzeczona. Dziś, kiedy kupiłam sobie wersję zremasterowaną wiem, że świetną Santuzzą jest Tatiana Troyanos, że równie świetną Neddą jest Teresa Stratas, że Tonia w Pajacach śpiewa Sherrill Milnes, ale wtedy istniał dla mnie tylko Domingo. To on dowiódł mi, że w operze gra aktorska jest równie ważna jak głos, że liczy się reżyser, kostium, dekoracje, światło. Na verdiowskiej płycie Placida Domingo najbardziej podobają mi się arie z Rigoletta (słychać w nich żal do losu, że uczynił Rigoletta garbusem i ojcowską rozpacz), Simona Boccanegra (widziałam i tę charyzmę i tę wielkość), Traviaty, Don Carlo i Balu Maskowego. Niezbyt podoba mi się orkiestra, która towarzyszy Domingo, ale to pewnie ukłon w stronę Hiszpanii. A młodzież z Operaliów, których dwudziestolecie (!) obchodzono w tym roku jest dowodem na to jak serio traktuje Domingo swój konkurs i jego laureatów.
Anna Netrebko jest wielką i wspaniałą artystką. Dobrze też prowadzi swoją karierę. Jej płyta Verdi o tym świadczy. Dla Anny przyszedł czas śpiewania poważniejszych partii. Jej głos dojrzał, jeszcze pociemniał, nabrał siły i pasji. To są bohaterki oper Verdiego, o czym przekonała mnie absolutnie Giovanna D'Arco z Salzburga. Miał rację Piotr Beczała kiedy napisał, że Anna wyglądała jak milion dolarów, a śpiewała jak dwa miliony. Mogłaby jak Juliusz Cezar powiedzieć: Przybyłam, zobaczyłam, zwyciężyłam. Arie z Giovanny to absolutny nr 1 na płycie. I Lady Macbeth z Macbetha. Kobieta mocno stojąca na ziemi, pragnąca władzy, nie mogąca się powstrzymać przed kolejnymi, złymi uczynkami. I jak Netrebko kontroluje swój głos! Widać to w wielkiej, somnambulicznej arii Lady Macbeth, Una macchia è qui tuttora. Fantastyczna płyta, fantastyczna nowa Anna Netrebko. Cieszę się, że ją mam. A okładka? Początkowo mi się nie podobała, a teraz lubię ten nowy wizerunek Anny. Że tak nie wygląda? Że tak nikt nie wygląda? Dla mnie jest to znak, że już nie usłyszymy duetu Adiny i Nemorina z Napoju miłosnego, że nadszedł czas Lady Macbeth. Osobne brawa należą się orkiestrze Orchestra Teatro Regio Torino i jej dyrygentowi Gianandrei Nosedzie. Nie bez racji mówi się, że to wybitny znawca Verdiego, że jak mało kto pracuje ze śpiewakami. Płyta Netrebko jest tego dowodem.
I wreszcie trzecia z płyt, których słucham na okrągło - The Verdi Album Jonasa Kaufmanna. Nie wiem czy Kaufmann dobrze zrobił zamieniając Deccę na Sony. Menedżerowie Sony mają wiele do powiedzenia w kwestii tego, co znajdzie się na płycie. I to ich zapewne był pomysł, żeby otwierały ją dwa "hiciory": aria księcia Mantui z Rigoletta, La donna e mobile i aria Radamesa z Aidy, Celeste Aida. Kaufmann je śpiewa poprawnie, ale ja nie mogę ich słuchać. Dla mnie to nie jest Kaufmann, z tym niedużym, ale ciemnym, "barytonowym" głosem, z wrodzoną inteligencją, która pozwala mu na miękkie śpiewanie i czekanie na moment, w którym będzie mógł rozwinąć całe spektrum głosu (było to widać w ponad czterogodzinnym Parsifalu), ze zdolnościami aktorskimi, które kładą na łopatki jego partnerów. Przecież on nie jest zepsutym, ale radosnym księciem! Wprawdzie Kaufmann nie chce żeby utożsamiano go z Wagnerem, ale jego warunki predystynują go do śpiewania właśnie wagnerowskich bohaterów romantycznych (byłby na pewno wspaniałym Tristanem), oper werystycznych, francuskich i późnego Verdiego. Gdybym miała wybrać tylko jedną arię z płyty byłaby to aria La vita e inferno all'infelice...O tu, che in seno agli angeli z Mocy Przeznaczenia, z klarnetem obligato. Jonas Kaufmann buduje swoją karierę jak Domingo. Na nim się wzoruje, z nim się przyjaźni. Jest, czy chce tego czy nie, tenorem dramatycznym. Jeśli dodamy do tego urodę i charyzmę, niech się schowają tenorzy (których nazwiska przemilczę) wzorujący się na Jose Carrerasie. W ten sposób doszliśmy do Otella, którego Kaufmann zaśpiewa może za dwa lata, może za trzy. Arie, które są na płycie: Dio! mi potevi scagliar i Niun mi tema obiecują wiele. Ich inspiracja (może lepiej powiedzieć: wzorzec) jest bardzo widoczna. Może to właśnie będzie następca Placida? Nie wiem czyim pomysłem było zaangażowanie starego wyjadacza Pier Giorgio Morandiego i orkiestry Orchestra dell'Opera di Parma, ale nie był to pomysł najlepszy.
 
 zdjęcia: Wikipedia

 

czwartek, 19 września 2013

Verdi Kaufmanna


 

Kto ma sat3 i posiada język niemiecki, niech koniecznie ogląda! A nawet jeśli nie posiada języka obcego, ale ma sat3, niech też ogląda, bo samo patrzenie na Jonasa i słuchanie arii Verdiego w jego wykonaniu wystarczy. W najbliższą sobotę, 21 września, o godz. 22.35 w stacji sat3, film w reżyserii Michaela Wende zatytułowany "Jonas Kaufmann - Mój Verdi". Film jest w pewnym sensie dodatkiem do fantastycznej verdiowskiej płyty Kaufmanna "The Verdi Album" (o której lada moment).
Bezpośrednio przed filmem, o 20.15 Otello z 2008 roku z Salzburga, z Aleksandrsem Antonenko jako Otellem, Mariną Poplavską jako Desdemoną i Carlosem Alvarezem w partii Jago.