Ale i tak najgorsza była muzyka Charlesa Minkusa. Od razu zastrzegam - dla mnie. Nie lubię takiej "baletowej" muzyki, której nie można wykonać na koncercie, bo słuchacze uciekliby z krzykiem. Nic dziwnego zatem, że postanowiłam zatrzeć to niemiłe wrażenie po powrocie do domu. Obejrzałam Romea i Julię z Teatru Maryjskiego w Sankt Petersburgu. Może i choreografia Leonida Ławrowa jest klasyczna, ale to klasyka w najlepszym wydaniu, a tancerze - wszyscy, bez wyjątku, są obsadzeni bez pudła. No i muzyka Sergiusza Prokofiewa - aż się wierzyć nie chce, że był to jego pierwszy "pełnowymiarowy" balet. Pod batutą Walerego Gergiewa brzmi wspaniale. Kiedy to piszę, słucham jej i od czasu do czasu przypominają mi się sceny z baletu. Nie mogę sobie tylko wyobrazić pozytywnego zakończenia, a takie było ponoć życzenie samego Stalina. Prokofiew skończył Romea i Julię w 1935 roku. Na szczęście ta wersja powędrowała na półkę i po prawie pięciu latach, 11 stycznia 1940 roku odbyła się w Leningradzie premiera. jak Szekspir przykazał. Dzisiaj w Teatrze Maryjskim tytułowe partie tańczą: primabalerina Diana Vishneva i nazywany księciem Maryjskiego, Vladimir Shklyarov:
Prawda, że piękni? A jak tańczą! Nie można lepiej. Petersburski Romeo ma 27 (!) lat i gigantyczny repertuar. Tańczy też Basilia w Don Kichocie. Ach, gdyby zatańczył z Dorotheą Gilbert... Ale to tylko marzenia
I pomyśleć, że gdyby Romeo nie uległ swoim kumplom i nie poszedł na bal do Capuletich, nie spotkał by Julii i Szekspir nie miał by o czym pisać.
Bardzo zachęcam (kto lubi) do obejrzenia tej wersji Romea i Julii. http://liveweb.arte.tv/fr/video/Romeo_Juliette_Theatre_Mariinsky_St_Petersbourg_Leonid_Lavrovski/
Będzie to możliwe jeszcze przez 150 dni.
zdjęcia: Wikipedia
filmy: youtube.com
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz